Ogarniający stopniowo świat jesienny klimat powoduje, że nasze rozważania biegną ku ogrodom, plonom, dożynkom. Nie każdy z nas zna się na pielęgnacji upraw, ale każdy z nas zdaje sobie sprawę, że aby otrzymać obfite plony, zdrowe owoce, warzywa, trzeba poświęcić dużo czasu i sił na pielęgnację drzew, krzewów i roślin. Podobnie jest z nami: przyjmując chrzest, krocząc ścieżką wiary, pogłębiając wiarę, dojrzewamy do tego, byśmy sami mogli stawać się zdrowymi owocami wiary. Wybrani przez Boga jesteśmy Jego „owocami z ogrodu” wypielęgnowanego i zadbanego. Ale Bóg jest dobrym ogrodnikiem, chce, by Jego plony były duże, dlatego – wybierając ziemię pod winny ogród – prowadzi swój lud wybrany do ziemi obiecanej tak długo, aż kąkole i chwasty odpadną, a zostaną same szlachetne krzewy. „Otóż winnicą Pana Zastępów jest dom Izraela, a ludzie z Judy szczepem Jego wybranym.” (Iz 5,7) My również mamy w sobie zalążki szlachetnych krzewów, mogących wydać dobre i soczyste owoce, wszakże pod kilkoma warunkami. „Czyńcie to, czego się nauczyliście, co przejęliście, co usłyszeliście i co zobaczyliście u mnie, a Bóg pokoju będzie z wami.” (Flp 4,9), mówi nam święty Paweł. Co w praktyce to oznacza? Zaangażowanie w modlitwę, w sferę duchową, wypełnienie swego życia myślą o życiu, ale nie tylko doczesnym, lecz również tym, do którego zmierzamy. Jeśli podejmiemy ten wysiłek, to nie będziemy chwastami, ale szlachetnymi krzewami, które wydają owoce miłe Panu.