Patrząc na oblicze współczesnego świata i człowieka tak często w nim zagubionego pytamy co  może uratować zagubionych ludzi, spustoszonych w sercu, odpędzanych oraz niejednokrotnie niepotrzebnych nikomu? Odpowiedź nasuwa się sama – obecność i obdarowywanie miłością Boga. Sycenie się Jego słowami, potwierdzanie przebaczaniem win, leczenie ran modlitwą. Z drugiej strony cóż bardziej jest poszukiwane na tym świecie, jeśli nie miłosierdzie Boga? Tysiące ludzi zapewne obserwowało łódź Jezusa i Apostołów, a potem zebrało się na brzegu, przy którym łódź się zatrzymała. W tej migracji tak wyraźnie dostrzegamy to, co w sobie ukrywamy: potrzebę miłosierdzia nad nami. Jezus zlitował się! Może nawet to, że na świecie jest tak wiele zła, świadczy o miłosierdziu Boga? On nie chce od razu okazywać swej sprawiedliwości. Jest cierpliwy i oczekujący! Zawsze mnie to jednak głęboko poruszało, gdy czytałem fragment o tym, że Jezus, przyglądając się tym ludziom, nie zdobył się na podziw, na radość, na żadne inne uczucie, tylko na litość. Jak ci ludzie musieli wyglądać, skoro tylko litość wzbudzali w Jezusie? Jak wyglądają dzisiaj ludzie, gdy na nich patrzy Jezus? Bóg obdarza najpierw tym, czego człowiekowi najbardziej brakuje.