Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych. Śmierć nie jest absolutnym unicestwieniem, ale zniszczeniem tego, co w człowieku jest skażone grzechem. Saduceusze w odróżnieniu od faryzeuszy odrzucali możliwość zmartwychwstania. Jezus broni prawdy o zmartwychwstaniu, podkreśla jednak, że nie jest to powrót do życia w takich jakościach, w jakich się je zakończyło, lecz w nieskończenie uwznioślonym kształcie, a to za sprawą Jego zmartwychwstania. Ludzie będą jak aniołowie w niebie, ale nie oznacza to noszenia skrzydeł, chodzi raczej o skupienie na kontemplacji Boga i udoskonalenie natury ludzkiej, wysubtelnienie jej. Małżeństwo nie tyle będzie niedozwolone, co po prostu nikt go nie będzie potrzebował. Sposób istnienia nabierze nowych cech, trudnych do zrozumienia na tym poziomie istnienia, który w tej chwili jest czymś w rodzaju kokonu i daleko mu jeszcze do doskonałości obrazu Bożego! Bóg jest Bogiem żywych, a nie umarłych, a to znaczy, że zmartwychwstaniemy. Abraham, Izaak, Jakub i wszyscy z przeszłości szukający Boga całym sercem są żywi. Bóg nie jest Bogiem cmentarzy albo albumów z fotografiami wszystkich tych, których stworzył. W chwili Przemienienia obok żywego Jezusa ujawnili się Mojżesz i Eliasz, nie jako hologramy, lecz jako żywi ludzie, choć, co prawda, inaczej żywi! Jezus Chrystus przyszedł na ten świat przekazać naukę o wiecznym życiu, przyszedł zaświadczyć o tym życiu, które jest dostępne przez Niego i dzięki Niemu. Jest to Najlepsza Nowina, dlatego nazywamy ją Ewangelią. Jezus mówi o sobie, że jest drogą do życia wiecznego, prawdą o tym życiu i właśnie tym życiem wiecznym w Bogu Ojcu. „Jeszua nie przyszedł po to, aby przynieść nam to, co dziś nazywamy moralnością, ale przyszedł, by przynieść wiedzę życia dla ludzkości jeszcze niedokończonej” (Claude Tresmontant).