Rozstania są trudne. W chwili, gdy ktoś bliski nas opuszcza, doświadczamy pustki, rozbicia, osamotnienia. Ale jednocześnie widzimy wyraźniej, kim była osoba, którą żegnamy. Uświadamiamy sobie, co nam dała, czego nas nauczyła, co zostawiła. Czujemy się jej spadkobiercami. Jej duch staje się częścią naszej własnej tożsamości. Coś się kończy, ale zawsze też coś się zaczyna, otwiera się jakiś nowy etap. Rozstanie z rodzicami, z nauczycielem czy z mistrzem oznacza niezbędny krok w dojrzałość, samodzielność, odpowiedzialność za innych, za kontynuację dzieła, podjęcie dziedzictwa.  Zmartwychwstały Pan tuż przed definitywnym powrotem do Ojca daje uczniom ostatnie wskazówki. Przekazuje im misję, obiecuje Ducha Świętego i błogosławi. Dzieło rozpoczęte przez Jezusa ma trwać w Kościele. Apostołowie mają być świadkami Jezusa. Słowo „martyres” oznacza nie tylko słowne potwierdzanie jakiejś prawdy, ale również gotowość na przelanie krwi za tę prawdę. Zmartwychwstały Pan streszcza w kilku słowach istotę Dobrej Nowiny: co się stało? Mesjasz umarł na krzyżu i zmartwychwstał. Konsekwencje: w Jego imię ma być głoszone nawrócenie i odpuszczenie grzechów. Wszystkim narodom. Jezus obiecuje uczniom, że nie będą sami. Zostaną „uzbrojeni mocą z wysoka”.