Papież od początku pontyfikatu pokazuje, że w naśladowaniu św. Franciszka widzi lekarstwo dla Kościoła. Jak dziś odczytać przesłanie Biedaczyny z Asyżu? Nad trwającym pontyfikatem unosi się duch św. Franciszka. Wielu oczekuje, że podczas swojej wizyty w Asyżu papież wypowie słowa ważne dla Kościoła, może zapowie jakieś „franciszkańskie” reformy. Czekając na to wydarzenie, koniecznie trzeba przypomnieć postać samego świętego z Asyżu. Właśnie ukazała się książka biskupa Grzegorza Rysia poświęcona temu bohaterowi. Trudno o lepszy czas na jej wydanie (po prostu kairos!) i trudno chyba o lepsze przełożenie Franciszkowego przesłania na dzisiejsze czasy. Jakich lekcji udziela nam święty z Asyżu? Podaję kilka wybranych z książki, którą warto mieć na półce.  Droga do świętości zaczyna się zawsze od nawrócenia. Jak to było z Franciszkiem? Pochodził z bogatej, ambitnej rodziny kupieckiej, od której przejął aspirację, by piąć się w górę. Z kasty kupieckiej chciał przesiąść się wyżej, czyli dołączyć do rycerzy. Wyruszył więc na wojnę, którą Asyż prowadził z Perugią. Kariery nie zrobił. Dostał się szybko do niewoli. Przesiedział rok w więzieniu, gdzie ciężko zachorował. Ten moment był początkiem jego duchowej przemiany. To, co go dawniej cieszyło, teraz wydawało się smutne i głupie. To, co dawniej uważał za smutne, teraz dawało radość. Ów moment duchowego przewrotu opisuje Tomasz z Celano w taki sposób: „Pan powiedział do Franciszka: »Jeśli chcesz Mnie poznać, bierz to, co gorzkie, za słodkie, wzgardź samym sobą; dokonaj tego odwrócenia porządku, a zacznie ci smakować to, o czym ci mówię«”.