Przeżywamy rocznicę poświęcenia kościoła. Stąd też nasze myśli biegną w stronę świątyni, która ma ogromne znaczenie dla człowieka wierzącego. Przed ponad dwudziestu laty na ekrany polskich kin wszedł radziecki film Pokuta, jak na tamte czasy miał ogromny ładunek religijny. Reżyser, ukazując totalitaryzm czasów stalinowskich, jednocześnie snuje refleksję na temat przemijania i wierności wartościom ponadczasowym. Jeden z ostatnich kadrów tej produkcji przesiąknięty jest jednoznacznym i dramatycznym apelem o powrót do wartości religijnych. Otóż główna bohaterka krząta się w kuchni swojego parterowego domku. Przygotowuje ucztę, gdy nagle pod oknem pojawia się staruszka i zadaje pytanie: „Gdzie tu jest świątynia?”. Odpowiedź jest krótka: „Tu nie ma żadnego kościoła!”. Staruszka jednak nie daje za wygraną i natarczywie pyta: „Przecież zawsze w pobliżu był tu kościół!”. I to oczywiście była prawda, choć od wielu lat świątynia przerobiona jest na spichlerz! Dlatego też zniecierpliwiona główna bohaterka odpowiada: „Przy tej drodze nie ma żadnego kościoła!”. Riposta jest zaskakująca, ale i głęboko refleksyjna. Staruszka zadaje retoryczne pytanie: „Po co komu droga, która nie prowadzi do świątyni?”. Nasze drogi powinny prowadzić do świątyni, bowiem to właśnie w niej można odpowiedzieć na pytanie: „Za kogo Mnie uważacie?”. Jeśli mamy odpowiedzieć: „Za Syna Bożego, za mojego Zbawiciela i Przyjaciela”, to musimy do świątyni podejść odpowiedzialnie i zrozumieć, czym ma ona dla nas być?