W tym roku przypadnie kolejna rocznica śmierci Jana Pawła II. Każda rocznica oddala nas czasowo i emocjonalnie od tamtych zdarzeń, od tego, co było w nas piękne, prawdziwe i budzące szacunek. Owszem, między tymi rocznicami było wydarzenie beatyfikacji Jana Pawła II, świadka wiary, świadka Boga i człowieka. Beatyfikacja Ojca Świętego była dla wielu z nas jak przetarcie oblicza i możliwość spojrzenia znów we własną twarz. Ale jest też to wszystko, co wypełnia te lata niechlubnym ciągiem zdarzeń. W ciągu tych kilku lat dotknęła nas zdumiewająca amnezja. Zapomnieliśmy, jakie znaczenie miały słowa wypowiedziane na placu Zwycięstwa w Warszawie w 1979 r.: „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi!”.  Zignorowaliśmy i ignorujemy wołanie, które wtedy było dla nas oczywiste, że człowieka nie można zrozumieć bez Chrystusa, że dziejów tego narodu nie można zrozumieć bez Chrystusa. Dziś poniekąd próbujemy pisać nowe dzieje państwa laickiego, wypierającego się dumnego i szlachetnego dziedzictwa chrześcijańskiego. Jakby obce stały się nam słowa, że nie może być walka przed solidarnością, przeciwnie, czynimy walkę główną siłą życia politycznego, może bardziej nawet niż w czasach PRL. Wtedy była ona narzędziem narzucanym odgórnie przez ludzi systemu komunistycznego, dziś jakby przenikała tkankę życia politycznego i społecznego. Kościół, który zawsze był z narodem polskim, jest dziś traktowany jako czynnik uwsteczniający, jako instytucja w opozycji do człowieka.