Każdy człowiek odczuwa lęk. Boimy się choroby, wypadku, śmierci…To normalne. Jezusowego wezwania „nie bójcie się” nie można tłumaczyć jako „nie odczuwajcie lęku”. Nie da się rozkazywać swoim uczuciom. Lęki pojawiają się i znikają, sygnalizując niebezpieczeństwo. Mówimy „strach ma wielkie oczy”. To prawda, lęk bardzo często wyolbrzymia niebezpieczeństwo. Wiele naszych obaw to produkt naszej psychiki, nabytych fobii, urazów lub presji otoczenia. Odwaga to sztuka obiektywnego patrzenia na niebezpieczeństwo. Człowiek odważny boi się, ale jest silniejszy od swojego lęku. Potrafi podejmować słuszne, konieczne działanie także wtedy, kiedy naraża się na cios, zranienie, stratę. Strażak boi się ognia, ale wchodzi do płonącego domu, by ratować ludzi. Zakochany boi się odrzucenia, ale drżąc, wyznaje miłość. Podwładny boi się przełożonego, ale narażając się na szykany, mówi mu jakąś trudną prawdę. Ileż takich sytuacji! Pamiętamy na pewno te chwile, w których udało się nam pokonać lęk i podjąć odważną, słuszną decyzję. Długo bolą porażki – kiedy strach nas sparaliżował, zamknął usta lub zmusił do ucieczki. Wezwanie „nie bójcie się” powraca w Biblii wielokrotnie. Pojawia się wtedy, kiedy Bóg daje człowiekowi jakieś zadanie, wzywa do podjęcia decyzji, ryzyka. W dzisiejszej Ewangelii Jezus wzywa uczniów do szczególnego rodzaju odwagi".