Nieraz łapiemy się na tym, że stosujemy zasadę dochodzenia do swoich zamierzeń „po trupach”, nie bacząc na to, że innym wyrządzamy krzywdę. Staramy się tutaj, na ziemi, urządzić jak najlepiej, bez dodatkowych kosztów i zbytniego wysiłku. To samo czynią z nami politycy, managerowie, ludzie władzy, którzy widząc tylko jeden cel – rządzenie i korzyści z tego płynące – manipulują nami, obiecując cuda gospodarcze i finansowe, a przy okazji bratają się ze wszystkimi środowiskami, które mogą im to ułatwić. My jednak tak dbajmy o swoją własność osobową i osobistą, by nie wyrządzać nikomu, w tym również sobie, szkody. Innymi słowy, żyjmy i dajmy żyć innym w ich światopoglądzie, wierze, zainteresowaniach, w pełnej wolności, zarówno politycznej, jak i religijnej, bez przymuszania. Pamiętajmy jednak o naszej tradycji i o pochodzeniu, a szczególnie o naszej przyszłości, która zależy od Boga i należy do Boga. Scena z dzisiejszej Ewangelii ukazuje nam – jakże nadal aktualną – przewrotność faryzeuszy. To prosty zamysł, przecież wystarczy tak sprowokować drugiego, by całe odium złej odpowiedzi spadło na odpowiadającego, a nie pytającego. Chcieli oni, aby Pan Jezus zajął stanowisko wobec władzy świeckiej, a jeśli władza świecka, to pytanie może dotyczyć tylko kwestii podatków – w tym wypadku chodzi o Cezara. Mając świadomość przewrotnego pytania, już byli przygotowani na potępienie, gdyż płacenie podatków Cezarowi uważali za ograniczenie władzy Pana Boga nad Jego narodem, zaś odmowę płacenia za bunt przeciwko ustanowionej władzy. Mądrość Jezusa nie dała im satysfakcji wciągnięcia Go w intrygę polityczną. Chrystus odpowiedział krótko, ale rzeczowo: „Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga”(Mt 22,21).