Jesteśmy mocno zakorzenieni w codzienności. Pochłaniają nas nasze obowiązki i przyjaźnie. Martwimy się gospodarką i polityką. Szukamy, pragniemy, zdobywamy i przegrywamy. Tak niepostrzeżenie upływają nasze dni… Zapatrzeni w teraźniejszość, rzadko myślimy o wieczności. A przecież kiedyś nadejdzie. Przypomina o tym dzisiejsza liturgia. Święty Piotr uczy, że dzień Pański przyjdzie jak złodziej, niespodziewanie. Cały porządek doczesnego świata ulegnie zagładzie, a nastaną nowe niebiosa i nowa ziemia. Na świecie zapanuje sprawiedliwość (2 P 3,10.13). Możemy dodać, że nie będzie już chorób, cierpienia, trudu i śmierci. Wszelkie zło zostanie wykorzenione.  Jako chrześcijanie powinniśmy z utęsknieniem tego dnia oczekiwać. Mamy bowiem nadzieję, że wówczas Bóg „otrze z naszych oczu wszelką łzę”. Dlatego wierzący w Chrystusa nie muszą się tego dnia obawiać, o ile oczywiście są na tę chwilę przygotowani. Codziennie przecież prosimy Boga w modlitwie: „Przyjdź królestwo Twoje”. Nie jesteśmy bowiem tylko z tego świata. Przez chrzest staliśmy się obywatelami nieba. Z utęsknieniem oczekujemy powrotu do domu Ojca. Możemy więc z radością wsłuchiwać się w obietnice proroka: „Oto Pan Bóg przychodzi z mocą, a Jego ramię dzierży władzę. Oto Jego nagroda z Nim idzie i przed Nim Jego zapłata” (Iz 40,10).  Powinniśmy żyć tak, abyśmy zawsze mogli powiedzieć, że jesteśmy na tę chwilę przygotowani. Dlatego dwukrotnie usłyszeliśmy dziś słowa Izajasza: „Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego”.  Chciałoby się powiedzieć: odrzućmy wszystkie krętactwa i interesowne kalkulacje, odrzućmy każdą niewierność wobec Bożego prawa. Nawróćmy się. Żyjmy w prostocie prawa Ewangelii. Nawrócenia potrzebuje każdy z nas.