Ewangelia przeznaczona na niedzielę jest dla nas pomocą na drogach odkrywania nowej obecności Jezusa Zmartwychwstałego. Wielką trudnością uczniów zdążających do Emmaus, a także naszą trudnością w relacjach z Bogiem, jest prawda o tym, że Bóg jest niewidzialny. Dla tych dwóch uczniów wszystko będzie skończone, aż do czasu, kiedy odkryją nową obecność Jezusa. Dopóki byli przy Chrystusie, pokonywali tyle różnych trudów. Teraz ten, w którym pokładali nadzieję, którego spotykali na co dzień już nie ma znaczenia. Zginął najhaniebniejszą śmiercią. Wracają do rodzinnej miejscowości. Jednemu na imię Kleofas. Nie znamy natomiast imienia drugiego ucznia. Dlaczego? Być może dlatego, aby każdy z nas w to miejsce mógł wpisać swoje imię. Jakże inaczej czyta się i rozumie ten fragment Ewangelii, gdy w miejsce drugiego ucznia wstawimy swoje imię. Bo któż z ludzi nie przeżywa w swoim życiu podobnych sytuacji: oto wszystko miało być inaczej, a tymczasem… zawiedziona nadzieja, bolesna strata kogoś najbliższego, tragedie rodzinne czy zawodowe. Po ludzku – sytuacje bez wyjścia. Wśród wielu tematów dzisiejszej Ewangelii zwróćmy uwagę, w jaki sposób Pan Jezus traktuje uczniów, którzy przecież stracili wiarę w Niego. Wydaje się, że Chrystus daje nam pokazową lekcję bycia i obchodzenia się z ludźmi ciężko doświadczonymi przez życie. Wiemy dobrze, że człowiek skrzywdzony, zawiedziony, poraniony jest tak skoncentrowany na swoim bólu, niepowodzeniu, doznanej niesprawiedliwości, że nie jest w stanie myśleć o niczym innym.