Wczoraj świętowaliśmy ziemskie narodziny naszego Króla Przedwiecznego. "Dzisiaj obchodzimy święto zwycięskiej męki Jego wojownika. Albowiem wczoraj nasz Król odziany w szatę ludzkiego ciała, wychodząc z pałacu dziewiczego łona, zechciał łaskawie nawiedzić świat. Dzisiaj wojownik, opuszczając namiot swego ciała, odszedł zwycięsko do nieba. Jeden zachowując majestat wiekuistego Boga, opasawszy się niewolniczym ciałem, przyszedł na ten świat gotowy do walki. Drugi, porzuciwszy zniszczalną szatę ciała, wstąpił do pałacu niebieskiego, aby królować na wieki. Jeden zstąpił okryty ciałem, drugi wstąpił ukoronowany krwią". (Św. Fulgencjusz). Niewiele znamy szczegółów z życia św. Szczepana przed powołaniem go przez apostołów do pracy na rzecz ubogich. Diakon Szczepan był nawróconym hellenistą (czyli Żydem z diaspory mówiącym po grecku), który z wielką żarliwością troszczył się o biednych, a pełen Ducha Świętego, również głosił Dobrą Nowinę. Jako pierwszy uczeń Chrystusa poniósł za to męczeńską śmierć i to zaledwie trzy lata po śmierci Mistrza. Informacje o działalności świętego i jego męczeństwie czerpiemy z Dziejów Apostolskich. Trochę trudno nam zrozumieć, dlaczego w drugi dzień oktawy Świąt Bożego Narodzenia, kiedy trwamy w radosnym świętowaniu, Kościół obchodzi pamiątkę pierwszego męczennika. Musimy pamiętać, że nowo narodzony Jezus jest prawdziwym Bogiem, który przyszedł na świat po to, aby przez swoją mękę i śmierć odkupić nas i dać nam swoje zbawienie. To Jezus w taki sposób wpłynął na życie Szczepana, że ten zapragnął pójść za Nim i otworzyć się w pełni na przemieniającą moc Ducha Świętego.