Pierwsze pytanie, które się nasuwa po przeczytaniu niedzielnej Ewangelii, to pytanie o prawo. Jezus mówi o tym, co uczniowie słyszeli: „Słyszeliście, że wprowadzono takie i takie prawo, a Ja wam powiadam o innej zasadzie”. Rodzi się pytanie: Po co w ogóle jest prawo? Po co w ogóle musiało być jakiekolwiek prawo? Czyż nie lepiej byłoby, gdyby każdy rządził po swojemu? Gdyby każdy odpłacał innym według swojego uznania? Czy nie ma w nas jakiejś chęci, woli, pragnienia, żeby być wolnym? Komu służy prawo? A może jesteśmy niewolnikami tyranów prawniczych albo niewolnikami ludzi, którzy mają idée fixe, żeby wszystkich innych podporządkować pewnym normom prawnym? Do końca nie wiadomo, jaka była przyczyna powstania zasady „oko za oko, ząb za ząb”, którą to nazywamy prawem odwetu. Na pewno jednak jest coś w tym, że prawo to miało powstrzymać ludzi przed stosowaniem jeszcze okrutniejszej zemsty, bo ktoś mógłby tak bardzo mścić się na drugim, że za jedno oko wyłupałby mu dwa, za jedną rękę odrąbał obie. W pew­nym sensie prawo to miało chronić drugiego człowieka. Ale znów można zapytać pytanie: Jak to chronić? Mam chronić zbrodniarza? Mam chronić kogoś, kto zrobił coś złego? Z jednej strony tak, gdyż człowiek, który popełnia zło, też jest człowiekiem i nie można go niszczyć.