Lekarze, ojciec czy matka walczą o życie dziecka. Ile takich historii spotykamy na co dzień w naszym życiu, czytamy o nich w Internecie czy oglądamy w telewizji. Niedzielna Ewangelia przywołuje obraz Jaira, jednego ze zwierzchników synagogi, który myślał o swoim dziecku znajdującym się w niebezpieczeństwie śmierci. Ten niepokój skupiał całą jego uwagę, przysłaniając wszystko inne. Wielkie cierpienie i wielka wiara sprawiły, że przyszedł do Jezusa, i upadł Mu do nóg prosząc usilnie: „Moja córeczka dogorywa, przyjdź i połóż na nią ręce, aby ocalała i żyła”. Czy Jair momencie mógł myśleć, że „dla Boga nie ma nic niemożliwego”? Jezus spełnił prośbę ojca dziewczynki i udał się we wskazanym kierunku. Jednak okazało się, że ludzie przynieśli wiadomość o śmierci córki. Chociaż sytuacja wydawała się być rozstrzygnięta kategorycznie, Nauczyciel mówi: „Nie bój się, tylko wierz”. Przełożony synagogi, wbrew oczywistej po ludzku sytuacji, nie wycofuje się, ale konsekwentnie idzie za Panem. Przychodzą do domu i Jezus mówi „dziewczynka nie umarła, tylko śpi”. Więc w oczach Pana Boga rzeczywistość może wyglądać zupełnie inaczej. To, co ludzie uznali za śmierć, Jezus uznał tylko za sen, z którego można się obudzić. I tak się stało. Boski Dawca życia wskrzesza dziewczynkę i w ten sposób przywraca rodzinie utraconą nadzieję. Również i każdy z nas może przeżywać sytuacje zagrożenia życia swojego czy najbliższych. Nie wystarczy wtedy jedynie fachowa opieka medyczna dla naszego ciała, ale warto spojrzeć na trudne doświadczenie również w perspektywie wiary.  I powierzyć sprawę „szlachetnego zdrowia” opiece Boskiego Lekarza Jezusa, który jest Panem życia. On przyszedł po to, abyśmy „mieli życie i mieli je w obfitości”.