Każdy człowiek, który ma otwarte oczy serca, pragnie pomyślności swojej ojczyzny – tej ziemi, na której wzrósł, i tych ludzi, pośród których dojrzewał; pragnie pomyślności ziemskiej ojczyzny, aby ona była mu właściwą drogą do ojczyzny ostatecznej – niebieskiej.  Kiedy gromadzimy się przy Chrystusowym ołtarzu, to się szczególnie o tę pomyślność modlimy, w jakiś sposób realizujemy tym samym wezwanie: „Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli […] stanąć przed Synem Człowieczym” (Łk 21,36). Jak to się dzieje, że człowiek może działać na korzyść ojczyzny ziemskiej i dojrzewać do ojczyzny niebieskiej? W niezwykle lapidarny sposób wyraził to Cyprian Kamil Norwid, który napisał: „Klucz Dawidowy usta mi otworzył, Rzym nazwał człekiem” (Moja Ojczyzna, fragm.).
Klucz Dawidowy to jest przede wszystkim sam Pan Bóg i Jego słowo, obecne najpierw w objawieniu starotestamentalnym. Klucz Dawidowy to Ten, który otwiera – a nikt nie zamknie, który zamyka – a nikt nie otworzy. Norwid miał głęboką świadomość, że to Bóg otworzył mu usta, że wszystkie swoje talenty otrzymał od Niego i że to słowo poetyckie nie byłoby odpowiednim słowem i nie miałoby żadnej wartości, gdyby nie było zanurzone w tamtym Słowie, które było już na początku, przez które wszystko się stało, a bez którego nic się nie stało, co się stało (por. J 1,1-3). Pomyślność ojczyzny może zapewnić i na jej rzecz działać człowiek, który tę prawdę ma głęboko wyrytą w sercu, który zdaje sobie sprawę z tego, co Pan Jezus przekazuje w Ewangelii, mówiąc: „królestwo Boże pośród was jest” (Łk 17,21). To On jest tym królestwem. To On przyszedł i przyniósł je na ziemię po to, aby zagościło w sercu każdego człowieka i żeby serce każdego człowieka przemieniło. To jest właśnie ta niezwykła prawda zawarta w słowach: „Klucz Dawidowy usta mi otworzył”.
Red.