Ewangelia niedzielna w sposób bardzo zwięzły określa życie i posłannictwo Jezusa z Nazaretu: „Dobrze uczynił wszystkim…”. Ten boski Nauczyciel był całkowicie inny niż uczeni w Piśmie czy faryzeusze – nauczał z mocą, której nie sposób było się oprzeć. Odwoływał się do powszechnie znanych świętych tekstów. Chętnie posługiwał się też obrazami wziętymi z przyrody, pracy na roli, sięgał do doświadczeń pasterzy, rybaków, bliskie Mu były troski gospodyni domowej. To pewnie z tego powodu przychodzili do Jezusa głównie ci, których dotykały różne niepowodzenia, garnęły się do Niego zarówno dzieci, jak i grzesznicy. Pan Jezus potrafił przywrócić wiarę w siebie, Jego słowa budziły nadzieję na lepsze jutro. Sposób, w jakim mówił o Bogu, odsłaniał Jego Oblicze – pełne miłosierdzia i tkliwości. W dzisiejszej Ewangelii słyszeliśmy, że „Przyprowadzili Mu [Jezusowi] głuchoniemego i poprosili Go, żeby położył na niego rękę”. W zasadzie nie bardzo chyba wiedzieli, o co trzeba prosić. Ale w tej usilnej, choć nieporadnej prośbie kryła się wielka wiara. Była to wiara nieokreślona i nieuczona. Mieszkańcy Dekapolu byli poganami. Nie znali Boga objawionego w Starym Testamencie, a przynajmniej nie oddawali Mu oficjalnej czci. A więc i o Mesjaszu mogli mieć co najwyżej tylko mgliste pojęcie. Wezwanie do otwarcia można interpretować szerzej jako apel do mieszkańców regionu, aby przyjęli Chrystusa i Jego nauczanie. Mimo wszystko Jezus był mieszkańcom Dekapolu na swój sposób bardzo bliski. I dlatego Mu ufali, wiedzieli, że można Mu przedstawić swoją prośbę. Obecność ludzi niepełnosprawnych wśród zdrowych i silnych jest żywą mową Boga o wielkości naturalnych darów, jakie posiadamy.