Rozpaczliwe, a zarazem pełne nadziei słowa słyszymy w niedzielnej Ewangelii z ust św. Piotra: „Panie! do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego”. Św. Piotr nie wyobrażał sobie życia bez Chrystusa. Tylko w trwaniu przy Chrystusie widział sens dla swego życia. Podobnie patrzył na Chrystusa Dietrich Bonhoefer, protestancki teolog, zamordowany przez hitlerowców w 1945 roku. Oto jego słowa: „Sądzimy, że nasze życie ma sens dlatego, że żyje ta lub inna osoba. W rzeczywistości nie jest tak. Dlatego i tylko dlatego nasze ludzkie życie ma sens, że ziemia pewnego dnia stała się godna nosić człowieka! Jezusa Chrystusa! że żył taki człowiek jak Jezus. Gdyby nie żył Jezus, nasze życie nie miałoby sensu mimo wszystkich istot ludzkich, które znamy, czcimy i kochamy”. „Panie, do kogóż pójdziemy?”. Jest to pytanie powtarzane dzisiaj coraz częściej. Jedni zadają go w chwilach rozpaczy, zniechęcenia, inni – gdy są radośni, szczęśliwi. Jeśli wybiorą Chrystusa, umacniają się w wierze, oddaniu i zaufaniu wobec Niego. Pomimo bólu, samotności, czy porzucenia przez najbliższych. Czego wymagał Pan Jezus od swoich uczniów, czego wymaga od nas? Mówiąc krótko, wierności, czystości serca, zdolności pokonywania przeszkód życiowych. Wierność małżeńska pryska przy byle jakich potknięciach, nie ma sił na wzajemne wybaczenie sobie jakichś upokorzeń, ambicje biorą górę nad rozsądkiem.  Ludzie coraz częściej odchodzą od Boga, od Mszy świętej i od modlitwy. Grozi nam nie tyle wrogość, ile obojętność wobec zasad religii. Czy Pierwsza Komunia Święta ma być ostatnią? Czy życie religijne ograniczy się do tradycji i zwyczajów? Do kogo więc będzie należało królestwo niebieskie? Do tych, którzy z przekonaniem opowiedzą się za Chrystusem. Naszą sprawą jest nasza odpowiedź. Bo pytanie Jezusa jest wciąż aktualne. Jest to pytanie o uczciwość. Tak – deklaracje człowieka, także na płaszczyźnie wiary, bywają nieuczciwe. Mówię: „Jestem chrześcijaninem, jestem wierzący”, bo tak wypada, bo tak wygodniej, bo tak łatwiej. Ale i na odwrót.