W czasie święceń kapłańskich dzieje się coś zupełnie wyjątkowego. Katedra jest swoistą Górą Tabor, na której dokonuje się przemienienie. Oto do katedry wchodzi diakon (wprawdzie po pierwszych święceniach), a wychodzi ktoś zupełnie inny – kapłan, który może sprawować sakramenty święte. Po uroczystościach związanych z przyjęciem sakramentu święceń każdy neoprezbiter (tak nazywa się nowo wyświęconego kapłana) otrzymuje urlop od swojego przełożonego, którym nie jest już rektor seminarium, bo ono się zakończyło, lecz biskup, któremu się ślubowało. Ten czas jest wyjątkowy, gdyż młody ksiądz przygotowuje się do sprawowania swojej pierwszej Mszy świętej, którą od początku do końca odprawia. Tę Prymicję celebruje się w swojej rodzinnej parafii, pośród wiernych, wśród których się żyło i wzrastało. To wyjątkowe wydarzenie także w życiu parafii, zarówno dla wiernych, jak i duchownych. To  zawsze wielka radość z faktu, że ze o wspólnoty Kościoła Pan Bóg powołał kogoś do służby w swojej winnicy. Taką radość przeżywać będziemy w najbliższą niedzielę 5 lipca br. w naszej Wspólnocie Parafialnej. Tego dnia o godz. 12.00 mszę świętą prymicyjną odprawi O. Adam Mikosiak, który jednocześnie w naszej Parafii rozpocznie swoją kapłańską i duszpasterską  posługę. Msza święta prymicyjna będzie więc także okazją do powitania nowego duszpasterza w naszej Klasztornej i Parafialnej Wspólnocie. Jest tradycją, że na koniec Eucharystii neoprezbiter udziela błogosławieństwa prymicyjnego. Na głowy zebranych nakłada ręce, a wierni podejmują je i całują. To zwyczaj związany z tym, że dłonie kapłana zostały namaszczone – konsekrowane i w nich kapłan trzyma Ciało i Krew Pańską. To wyraz szacunku i miłości. Jak sięgniemy do tradycji polskiej, możemy dostrzec także w literaturze, że kapłana zawsze całowano po rękach, nie tylko w czasie Prymicji. Każdy po błogosławieństwie prymicyjnym otrzymuje pamiątkowy obrazek prymicyjny, który jest związany z zadaniem, by modlić się za nowego kapłana.