W dzisiejszych czasach, które charakteryzują się szeroko pojętym moralnym relatywizmem, coraz częściej deprecjonuje się podstawowe, ponadczasowe wartości, wskazując na ich jakoby anachroniczność i nieprzystawalność do oczekiwań ludzi współczesnego świata. Powstają niebezpieczne precedensy, stające się po jakimś czasie normą, preferowane są zachowania powierzchowne, nastawione na chwilowy poklask, stwarzające ułudę spełnienia się każdego, kto uczestniczy w nieprzerwanym, stwarzanym na doraźne potrzeby karnawale. Jednakże to systematyczne, niekiedy bardzo zawoalowane, dyskretne odcinanie nas od wielowiekowej tradycji przynosi często tragiczne skutki, których doświadcza każdy człowiek pozostawiony już samemu sobie. Zagubienie, brak wsparcia w potrzebie są rezultatem konsekwentnego negowania czegoś, co konstytuuje od dwóch tysięcy lat najszerzej rozumiane człowieczeństwo. Odcinanie od korzeni – przy zapewnieniach, iż ścięty kwiat wygląda ładniej w wazonie, przy propozycjach, by wznosić budowle i wieże do samego nieba bez wsparcia na fundamentach – to droga samozatracenia i prowadząca do nikąd. Niewyczerpaną skarbnicą pozostaje Kościół katolicki, w którego wierze, obrzędach i tradycji odnaleźć możemy to coś, co wydawać by się mogło zapomniane, zagubione czy, jak nam się starają wmówić, „minione”. Tradycja i zachowania wokół niej są czymś, co od zawsze spajało ludzi, prowadząc drogą nieprzerwaną i pewną,