“Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu”. Słowa te słyszymy kilka razy w roku w naszych kościołach; słyszymy w niedzielę misyjną, kiedy wspominamy misjonarzy, udających się na szlaki misyjne. Te same słowa odczytywane są w Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego, bo właśnie przed swoim odejściem do Ojca Pan Jezus je wypowiedział wobec swoich uczniów. “Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię” – usłyszeliśmy dzisiaj, gdy świętujemy dzień świętego Marka, Autora drugiej Ewangelii, ale także i uczestnika wypraw misyjnych.  Św. Marek, uczeń Apostołów, Piotra i Pawła, razem z Apostołem Narodów brał udział w jego pierwszej podróży misyjnej na Cypr i do Małej Azji.

Z nieznanych przyczyn opuścił św. Pawła w Perge i powrócił do Jerozolimy, ale ok. roku 62, razem ze św. Pawłem znów głosił Boże słowo w Rzymie.“Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię” – te słowa powiedziane przez Jezusa nie są jakąś prośbą, czy też życzeniem, aby głosić Ewangelię, ale to przede wszystkim imperatyw, nakaz misyjny Jezusa Chrystusa skierowany do swoich uczniów, również do każdego z nas. Wobec nakazu, niejako testamentu, nie można pozostać obojętnym. To misyjne zadanie Kościoła od początku rozumiano bardzo prosto, jak pozornie proste wydawało się być polecenie Mistrza: “Idźcie i nauczajcie wszystkie narody”. Kazano, więc poszli, jeżeli nie wszyscy, to przynajmniej najgorliwsi, najlepiej przygotowani. Nie wiemy ile to setek tysięcy ludzi w historii chrześcijaństwa porzucało dom, Ojczyznę, wygodne życie, i w imieniu Kościoła wędrowało przez lądy i morza, by odpowiedzieć na tamto Jezusowe: “idźcie”. Bóg jeden wie, ilu z nich przepłaciło życiem – ginęli też z wyczerpania, z głodu, choroby – przede wszystkim prześladowali ich wrogo nastawieni ludzie. Nikt nie policzy ilu z nich umarło w więzieniach, ilu torturowano, ścięto mieczem, przybito do krzyża, ilu spalono żywcem. Pośród nich są chociażby św. Wojciech, bp Stanisław, ks. Jerzy Popiełuszko, na których męczeńskiej krwi wzrasta Kościół w Polsce i przynosi owoce. Droga większości głosicieli Ewangelii była bardziej prosta, za to dłuższa i może wcale nie łatwiejsza, chociaż za Chrystusa nie musieli oddawać swojego życia. Można by ten temat kontynuować, ale trzeba wyciągnąć wnioski przede wszystkim dla siebie. Każde tysiąclecie wydawało godnych świadków Chrystusa, na miarę potrzeb i wyzwań. Czym odznaczać się będą głosiciele rozpoczętego już trzeciego tysiąclecia? Na pewno gorliwością tych pierwszych naocznych świadków: Pawła, Marka. Na pewno współczesnym głosicielom potrzeba odwagi: Wojciecha, Stanisława. Ale przede wszystkim nam, współczesnym świadkom potrzeba prawdziwej ewangelicznej pokory, o której mówi dziś św. Piotr w swoim Liście: “Wszyscy wobec siebie przyobleczcie się w pokorę, upokorzcie się przed mocną ręką Boga, aby was wywyższył w stosownej chwili”. O potrzebie pokory ostatnio w listach i dokumentach wypowiadał się Ojciec św., Jan Paweł II. Potrzeba przecież pokory, kiedy stwierdzamy, że po dwóch tysiącach lat ewangelizacji, tylko pewien procent na świecie jest ludzi ochrzczonych i wierzących. Potrzeba pokory, aby uznać winę tych niewiarygodnych i niegodnych świadków Ewangelii, a także zobaczyć własne grzechy i zaniedbania, gdyż tak często zaniedbujemy własne świadectwo i nie jesteśmy głosicielami Chrystusa w swoim środowisku. Dziś, wpatrując się w przykład św. Marka, Ewangelisty, ale także i misjonarza, prośmy dla wszystkich świadków Chrystusa, dla głosicieli Ewangelii, o gorliwość, odwagę, ale też i o prawdziwą pokorę.

Red.