Czas Apokalipsy jednym kojarzy się z tytułem głośnego amerykańskiego dramatu, wyświetlanego w kinach w dniach poprzedzających wybuch stanu wojennego, a innym z treścią ostatniej księgi Nowego Testamentu. Zwykło się też używać słowa apokalipsa jako synonimu klęski, zdarzeń związanych z niezwykłymi zjawiskami, katastrofami, atmosferą strachu i zagrożenia. Tymczasem oznacza ono ”objawienie”, czyli uchylenie zasłony; snop światła rzucony w ciemną noc; płomień, który usuwa zagrożenie, oczyszcza i ogrzewa. W czasach kryzysu i prześladowań chrześcijanie żarliwie zwracali się ku Księdze Objawienia, aby z niej czerpać orędzie nadziei. Biblijna wizja czasu różni się bowiem w sposób zasadniczy od wizji pogańskiej.  Stąd na progu nowego tysiąclecia Jan Paweł II nie lęka się głosić Kościołowi Ewangelii nadziei. ”Obserwujemy, że nasze wspólnoty kościelne zmagają się ze słabościami, trudnościami, sprzecznościami. Równocześnie potrzebują one wsłuchać się na nowo w głos Oblubieńca, który wzywa je do nawrócenia, zachęca do śmiałego podejmowania rzeczy nowych i do zaangażowania w wielkie dzieło nowej ewangelizacji (…). Tak więc Jezus Chrystus wzywa nasze Kościoły w Europie do nawrócenia, a one dzięki swemu Panu i na mocy Jego obecności stają się głosicielami nadziei dla ludzkości” (Ecclesia in Europa nr 23). Świat i człowiek spragnieni są nadziei. Jej brak jest objawem choroby trawiącej naszą epokę. Antidotum na obojętność i frustrację, na dążenie do przyjemności bez żadnych oczekiwań na przyszłość, może być tylko nadzieja, której jedynym fundamentem jest obietnica Boża.  Taką właśnie obietnicę niesie Słowo Boże. Prorok Malachiasz, w ostatniej księdze Starego Testamentu, kreśli wizję ”nadchodzącego dnia” jako rozpalonego ogniem pieca, w którym ”wszyscy pyszni i wszyscy czyniący nieprawość będą słomą” (Ml 3,19).