Wydarzenie z Sarepty Sydońskiej: uboga wdowa wychowująca jedynego syna przyjęła pod swój dach proroka Eliasza, któremu Pan wyznaczył jej dom jako miejsce schronienia. Wydawałoby się, że wszystko powinno się pomyślnie układać. Obecność proroka jest przecież znakiem obecności Boga i Jego błogosławieństwa. Dzieje się inaczej. Syn zachorował i umiera… Dlaczego? Czy Jezus nie widział bólu jego matki? Przecież doskonale rozeznał trudną sytuację kobiety z Nain. Wiedział, że wcześniej straciła męża, teraz syna, a wraz z nimi swój status społeczny. Tutaj zareagował. Użalił się nad nią, pocieszył, wskrzesił młodzieńca. Również przez proroka Eliasza dokonał cudu wskrzeszenia. Czy tutaj nie mógł uczynić tego samego dla rodziny, która błagała Go o cud? Przecież jest wszechmogący i słucha naszych próśb. Dlaczego więc tego nie uczynił? Działanie Boga, które wymyka się spod kontroli ludzkiego umysłu, czasami przerasta i przeraża człowieka. Dlaczego Bóg jednego wskrzesza, a drugiego pozwala pochować, mimo bólu i łez najbliższych? To tajemnica Boga, którą nie sposób wyjaśnić. Wiemy tylko tyle, że On patrzy na nasze życie z innej perspektywy.