Gdy człowiekowi stanowczemu bardzo zależy na tym, aby coś zdobyć lub zobaczyć, poświęci wiele i na pewno uczyni wszystko, aby to osiągnąć. Niestety, ludziom mniej stanowczym najczęściej się to nie udaje. Bo pragnąć czegoś, a zdobyć to „coś”, to dwie różne sprawy. Nie dotyczy to tylko kwestii materialnych, ale również duchowych. Każda nasza prośba, każde nasze słowo kierowane do Boga są wysłuchiwane z cierpliwością i miłością. Pan wręcz oczekuje naszego słowa codziennie, nieustannie. „Miłujesz bowiem wszystkie stworzenia, niczym się nie brzydzisz, co uczyniłeś, bo gdybyś miał coś w nienawiści, nie byłbyś tego uczynił.” (Mdr 11,24) „Dlatego nieznacznie karzesz upadających i strofujesz, przypominając, w czym grzeszą, by wyzbywszy się złości, w Ciebie, Panie, uwierzyli.” (Mdr 12,2). A my jesteśmy niecierpliwi, chcielibyśmy wszystko mieć już, od razu. Nie potrafimy czekać. I jedynie wierząc w miłość i dobroć Boga, możemy mieć nadzieję na realizację naszych próśb i oczekiwań. „Prosimy was, bracia, abyście się nie dali zbyt łatwo zachwiać w waszym rozumieniu ani zastraszyć bądź przez ducha, bądź przez mowę, bądź przez list, rzekomo od nas pochodzący, jakoby już nastawał dzień Pański.” (2 Tes 2,1b-2). Święty Paweł w tym samym Liście daje nadzieję ludowi Tesalonik, a pośrednio i nam: „Dlatego modlimy się zawsze za was, aby Bóg nasz uczynił was godnymi swego wezwania, aby z mocą udoskonalił w was wszelkie pragnienie dobra oraz czyn płynący z wiary.” (2 Tes 1,11).   Ewangelii słyszymy o Zacheuszu, bogatym celniku, który za wszelką cenę „chciał zobaczyć Jezusa” (Łk 19,3), chciał zrealizować swoje marzenie.