Pod koniec czerwca wszyscy myślimy o rozpoczynających się wakacjach, dlatego wielu z nas nie przywiązuje wagi do liturgicznej uroczystości, w której Kościół wspomina dwa swoje filary –  św. Piotra i św. Pawła. Wyrazem pamięci o tym dniu liturgicznym niech będzie to rozważanie, które nawiązuje do fragmentu Ewangelii, który Kościół przeznaczył na 29 czerwca (Mt 16,13-19). Tegoroczne pochylenie się nad postaciami świętych Piotra i Pawła przypada na dzień świętowania zmartwychwstania, jakim jest każda niedziela. To bardzo dobrze, gdyż obaj apostołowie stali się naocznymi świadkami zmartwychwstałego Jezusa. I obaj nieśli w świat Dobrą Nowinę – każdy na swój sposób. Także dzisiaj potrzebujemy owej proporcji Piotra i Pawła, aby Kościół pozostał wierny misyjnemu orędziu pozostawionemu przez Chrystusa. W czym zatem ta „proporcja” się wyraża? Piotr jest przedstawicielem wierzących w sposób prosty, konkretny, choć niepozbawiony potknięć. Docierał do wierzących Żydów, by na bazie ich wiary ukazywać ciągłość Jezusowego wezwania do nawrócenia i otwierać oczy na Mesjasza, który już na ziemię zstąpił. Mistrz z Nazaretu osobiście zaprosił go do grona najbliższych uczniów, którzy stali się zaczynem Kościoła, a nawet więcej – jego właśnie uczynił Chrystus przewodnikiem Kościoła. Choć się o to nie starał, zostało mu to dane przez Boga, i to bez jego specjalnych zasług.