Chcemy żyć szczęśliwie, nie zwracając uwagi na złe strony życia, nie bacząc na cierpienia, przyjmując nasze problemy jako coś, co nas spotyka, „bo takie jest życie”.  Jednakże cierpienie tak jak było wpisane w życie Chrystusa, tak jest pośrednio wpisane w nasze. Nasze krzyżyki, krzyże są naszymi stacjami drogi życia. Analizując nasze życie pod kątem drogi krzyżowej, znajdujemy nierzadko podobieństwa, pozwalające się nam zbliżyć do wiary w Boga – Jezusa Chrystusa. Cierpimy z miłości, z choroby, z bólu. Cierpienia nasze mogą wypływać z braku radości, z nadmiaru trosk. Cierpimy fałszywie oskarżani, pomawiani, czasami myślimy, że cierpienie jest wpisane w całe nasze życie. Słowa Jeremiasza wydają się odnosić do nas samych, a dotykając nas, dają nam dużo do myślenia. „Uwiodłeś mnie, Panie, a ja pozwoliłem się uwieść; ujarzmiłeś mnie i przemogłeś. Stałem się codziennym pośmiewiskiem, wszyscy mi urągają.” (Jr 20,7). Bo przecież chcemy żyć miło, łatwo i przyjemnie. Ale patrząc na czasy dzisiejsze, na prześladowania chrześcijan w Afryce, dochodzimy do wniosku, że nie jest łatwo żyć przy Chrystusie. Gdy słuchamy Ewangelii, ciarki przechodzą nam po plecach, a słowa Jezusa do Piotra: „Zejdź mi z oczu szatanie!” (Mt16,23) wywołują grozę. O co chodzi? Wyrzuty Piotra były reakcją spontaniczną, ale jego serce i umysł nie mogły powiedzieć nic innego, gdyż chodziło o życie Jezusa. Swoją również bezpośrednią odpowiedzią Pan Jezus wskazuje, że nie powinno się forsować własnych, subiektywnych zapatrywań. Przypuszczamy, że Piotr miał w duszy podobne dylematy, do tego nie wczuł się w głębię całej sytuacji, ale Bóg wie lepiej, co dobre i nieodzowne.