„Wczoraj święciliśmy narodziny ziemskie wiecznego Króla, a dziś obchodzimy chwalebną mękę żołnierza. Wczorajszego dnia nasz Król, przybrany ozdobną szatą ciała, wyszedłszy z łona Dziewicy, raczył świat nawiedzić; dzisiaj Jego żołnierz opuszcza siedzibę ciała i pełen chwały przechodzi do nieba” – tak św. Fulgencjusz z Ruspe charakteryzuje zmianę nastroju w liturgii pomiędzy wczorajszą uroczystością Bożego Narodzenia, a dzisiejszym świętem św. Szczepana, pierwszego męczennika. Choć nastrój wydaje się zupełnie odmienny, oba te dni, połączone przez dawną tradycję, doskonale ze sobą korespondują. Syn Boży przyszedł na ziemię dla naszego zbawienia, a Jego gotowość do pełnienia woli Bożej jest gotowością na przyjęcie na siebie roli doskonałej ofiary. Ten, który przyszedł, aby dać świadectwo o prawdzie, wzywa swoich uczniów, aby byli świadkami w każdej sytuacji, nawet wtedy, gdy świadectwo może wiele kosztować. Pełnią świadectwa jest męczeństwo. Staje więc dziś przed nami pierwszy świadek, który dał świadectwo, ponosząc śmierć męczeńską. Jezus wyraźnie zapowiedział, że ziemskim losem Jego uczniów będzie sprzeciw i prześladowanie. Zapowiedział także pomoc Ducha Świętego, gdy przyjdzie im odpowiadać przed ludzkimi sądami. Szczepan został napełniony Duchem Świętym. Święty Łukasz w Dziejach Apostolskich umieścił jego mowę wygłoszoną do oskarżycieli. Przerwano mu ją i wyprowadzono go na ukamienowanie. Pod gradem kamieni Szczepan wznosi swe myśli do Boga i za przykładem Pana przebacza prześladowcom. W ten sposób otwiera bardzo długą listę świadków-męczenników w Kościele, listę, na której w czasach współczesnych dopisywane są wciąż nowe imiona. Dwudziesty wiek stał się wiekiem męczenników, pod tym względem prześcignął pierwsze wieki chrześcijaństwa, w których krew męczeńska lała się obficie. Zapowiedziana przez Jezusa nienawiść świata wobec Jego uczniów niemal każdego dnia zbiera tragiczne żniwo. Dlatego tym bardziej potrzeba, abyśmy konsekwentnie stawali się świadkami Jezusa. Nie od każdego wymaga On złożenia świadectwa aż do przelania krwi. Każdy Jego uczeń jest jednak pasowany na świadka, zwłaszcza w sakramencie bierzmowania. W tym świetle trzeba się zastanowić nad powszechnym dziś rozłamem pomiędzy wyznawaną wiarą a postępowaniem. Postawa taka jest zaprzeczeniem świadectwa, a przecież nasze czyny mają być wyznaniem wiary. Jeżeli nie będziemy szli na kompromis z poglądami świata, jeżeli poważnie potraktujemy naukę Chrystusa i w każdej sytuacji będziemy się starali nią kierować, z pewnością nie będziemy się mogli spodziewać uznania w swoim środowisku. Jezus mówi, że nawet brat wyda brata i ojciec syna, a dzieci powstaną przeciw rodzicom. Te słowa także okazują się prawdziwe, jak wszystkie słowa Mistrza z Nazaretu. On jednak patrzy dalej, dlatego zapowiada: „Kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony”. Obyśmy razem ze św. Szczepanem wytrwali i stali się uczestnikami zbawienia, które przynosi Boża Dziecina. Prośmy Boga o moc i odwagę potrzebne do świadczenia o życiu wiecznym w naszej codzienności. Niech stale brzmią w naszych uszach słowa: „Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą”.

Red.