Jak się nazywasz? Kim jesteś? Gdzie mieszkasz? Kim są twoi bliscy? Co lubisz? Co ci sprawia przyjemność? Jaki masz samochód? Jakie są twoje marzenia? Co jest twoim największym zmartwieniem? To pytania, na które łatwo odpowiedzieć. Nie trzeba się długo zastanawiać. Odpowiedzi nie pociągają za sobą jakichś szczególnych konsekwencji. Nie niosą żadnych zobowiązań. Są jednak także inne pytania. Nie można na nie odpowiadać bezmyślnie. Trzeba się zastanowić, zajrzeć nie tylko do swego umysłu, ale także do serca. Na przykład pytanie: kogo kochasz najbardziej? Odpowiedź na takie pytanie nie jest sprawą obojętną. Pociąga za sobą skutki. Jeszcze trudniejsze jest pytanie: czy mnie kochasz? Odpowiedź jest albo zobowiązaniem, albo odrzuceniem. Zawsze wiąże się z podejmowaniem decyzji, z wyborem, z odpowiedzialnością. Jezus zwykle zadawał trudne pytania. Dotykał tego, co istotne. Oczekiwał od rozmówcy opowiedzenia się za lub przeciw, zajęcia stanowiska. Kiedy stawiał uczniom pytanie ”Za kogo uważają Mnie tłumy?”, można się było domyślić, jakie będzie następne. I to pytanie padło. Od tej chwili wraca wciąż na nowo do każdego człowieka, który spotyka Jezusa. Obok Niego nie można przejść obojętnie. Dziś wielu ludzi wolałoby, żeby pytanie brzmiało jak w teleturnieju ”Kto to jest Jezus Chrystus?”.