„A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego”. Niedługo ludzkość musiała oczekiwać na wypełnienie tych słów skierowanych do Nikodema, bo Jezus Chrystus, „istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi. A w zewnętrznym przejawie, uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej”. Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył w tajemnicy krzyża, która stała się dla całej ludzkości źródłem zamyślenia, adoracji i kontemplacji. W dniu parafialnego odpustu w sposób szczególny patrzymy na krzyż Chrystusa – tajemnicę Bożej miłości. W pokorze stajemy przed nim i kontemplujemy, bo wierzymy, że obwieszcza on nasze zwycięstwo, kreśli nadzieję życia. Wywyższono bowiem na krzyżu Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne. Wierzymy w Syna Człowieczego, jesteśmy Jego uczniami i pamiętamy o słowach: „Jeśli kto chce pójść za Mną, niech zaprze się samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje”. Stając więc wobec tajemnicy Chrystusowego krzyża, dotykamy tajemnicy naszego krzyża, który jest wyrazem największej miłości, wiąże się z wyrzeczeniem, ogromnym cierpieniem (nie tylko tym fizycznym), zaparciem się siebie, a niejednokrotnie przecież i ze śmiercią. I nie ma dla nas alternatywy. Nie ma już miejsca na pal z miedzianym wężem u szczytu, jak to było za czasów Mojżesza. Jest miejsce na krzyż, który każdego dnia trzeba brać na swoje ramiona. Trzeba przełamywać ciasne schematy ludzkiego myślenia i wchodzić w logikę wiary.