Ewangelia niedzielna przypomina nam słowa Jezusa: „Nie troszczcie się zbytnio”o życie, o jedzenie i picie, o ciuchy, o jutro. Jako klucz do rozumienia tego tekstu narzuca się słówko „zbytnio”. Przyznam, że nie ufam zbytnio polskim tłumaczeniom Biblii, dlatego zajrzałem do oryginalnego tekstu. I co się okazało? Nie ma tam tego słowa! Jezus wcale nie mówi: „nie troszczcie się zbytnio”, mówi po prostu: „Nie martwcie się”.Słowo martwić się pojawia się w tym krótkim fragmencie aż 5 razy. Nie dajcie się pochłonąć doczesnym troskom – wzywa Jezus. One oczywiście są i trzeba się z nimi w życiu liczyć, ale materia łatwo przesłania ducha, zasłania nawet samego Boga. Troska o jakość życia staje się obsesyjnie wręcz zawężona do troski o jego materialną stronę. Problem nie tkwi w samej materii, ale raczej w iluzji, że jesteśmy w stanie dzięki naszym zabiegom „zapanować” w pełni nad swoim życiem. Przypomina się ewangeliczna Marta. Chciała wszystko zrealizować po swojemu.