Od chwili przyjścia na ten świat oczekujemy miłości. Miłości od matki, od ojca, od rodzeństwa – jeśli je mamy. Potem od wybranki/wybranego, od dzieci. A przecież zawsze jesteśmy w  Miłości zanurzeni – w Miłości Boga. To Miłość bezwarunkowa, dozgonna, zawsze podana jak na talerzu. Jedyne, czego Bóg od nas oczekuje, to modlitwa, czyli rozmowa z Nim. Jakże znamienne są w tym kontekście słowa: „Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi” (Dz 5,29a). Te słowa pomagają nam zrozumieć, jak powinniśmy postępować, by zbliżać się do Boga, a nie oddalać od Niego. Potwierdzają to dalsze słowa Apostołów: „Dajemy temu świadectwo my właśnie oraz Duch Święty, którego Bóg udzielił tym, którzy Mu są posłuszni.” (Dz 5,32a). Posłuszni, czyli zdolni usłyszeć, czego od nas oczekuje Bóg, by przyjąć z pokorą to, co nam ofiaruje. Czasami jesteśmy jak Apostołowie, którzy wstrząśnięci wydarzeniami trwali w grupie, której przewodził św. Piotr. Oni, nie rozumiejąc sytuacji, w jakiej się znaleźli, postanowili zrobić coś, co potrafili, czego nauczyli się, żyjąc jako prości ludzie – łowić ryby. Nie spodziewali się wydarzeń, które potem nastąpiły, ani spotkania, które okazało się tak ważne. Trzecie spotkanie z Jezusem Chrystusem obfitowało w wyznania, które wywarły decydujący wpływ na dalsze losy nie tylko Piotra, ale i pozostałych Apostołów.  Pyta Piotra o miłość. Pyta trzykrotnie, bo Piotr trzykrotnie zaparł się swego Mistrza. Ale Pan Jezus tym trzy razy powtórzonym pytaniem daje Piotrowi łaskę „zmycia” grzechu.