Drzewo inwestuje wszystkie siły w urodzenie owo- cu: wysysa z ziemi soki, dostarcza je przez pień do gałęzi, wypuszcza liście i poświęca piękno kwiatów, byleby tylko zaowocować. Drzewo bez owocu to po prostu drzewo bez możliwości odrodzenia się w nowym drzewie. Ten obraz drzewa figowego streszcza w sobie sens ludzkiego wysiłku, bowiem wszystko, co w życiu czynimy, jest po to, by się odrodzić w innym świecie, oddając siebie samych – jak owoc – Bogu. Większość ludzi żyje jednak dla siebie samych i są oni jak drzewa, które nie rodzą owocu, żyją tylko tym światem, a nie światem, który ma przyjść. Ktoś taki nie widzi problemu. Wydaje mu się, że wszystko działa dobrze. Jest zdrowie, piękno, pieniądze, inteligencja, dostatek dóbr, miłość i powodzenie, używanie i nadużywanie ciała, ale nie ma troski o wieczność, o życie upodobnione do tego, który był „błogosławionym owocem żywota” Maryi. Dla podkreślenia niebezpieczeństwa takiej sytuacji musi wystąpić coś, co jest sygnałem ostrzegawczym: NAWÓZ I SKOPANIE! Intensyfikacja cierpienia jest sygnałem, że najwyższy czas pomyśleć nie o tym świecie. Dopóki nie zauważymy, w jakie trudne sytuacje zabrnęliśmy z naszymi ideałami i planami, nie mamy wcale ochoty na nawrócenie, czyli na oddanie siebie Bogu. Gdy pojawia się dramat, gdy zawaleniu ulegają nasze projekty.