Ciekawość życia, świadomość jego końca, nadzieje z tym związane – te uczucia towarzyszą nam przez znaczną część naszego życia. Chcielibyśmy przeżyć życie dobrze, godnie, zdrowo i szczęśliwie, umrzeć w domu, na własnym łóżku, w otoczeniu rodziny i przyjaciół. Ale czy  to realne? Czy to możliwe? Czy też to tylko nasze „pobożne życzenia”? Zbliżamy się do końca roku liturgicznego. Kościół przypomina nam słowa Pana wzywające nas do czuwania w oczekiwaniu Jego powrotu. Powinniśmy przygotować się na to, dając zdecydowaną odpowiedź na wezwanie do nawrócenia, które Pan Jezus do nas kieruje. Nie dajmy się zwieść ludzkiej ciekawości, dociekając, kiedy „dzień Pański” nadejdzie. Bezużyteczne byłoby to dociekanie, bo chociaż pewnym jest, że przyjdzie niezawodnie, to jednak kiedy i jak – wie tylko Bóg. I chodzi tu nie tylko o ostateczne przyjście Pana, ale także o Jego nadejście przy końcu życia ziemskiego każdego człowieka. Ewangelia dzisiejsza mówi o talentach, aby uświadomić nam, że tych, którzy należą do Chrystusa w wierze i żyją aktywnie w oczekiwaniu Jego powrotu, można porównać ze „sługą dobrym i wiernym”, który w sposób rozumny, sprawnie i owocnie zarządza dobrami nieobecnego Pana. Co oznacza talent? Talent to jednostka wagi, która w wielu krajach starożytnych została przyjęta za podstawę systemu pieniężnego, ale w kontekście ewangelicznym oznacza „dary”, które są udziałem każdego człowieka. To nasze zdolności, w które, po ludzku mówiąc, wyposażyła nas natura. Obserwacja życia pokazuje wielkie bogactwo tych talentów. Czy jednak uświadamiamy sobie, że każdy „talent” jest wezwaniem i zobowiązaniem do określonej pracy nad sobą samym i do pracy dla innych?