Jakby to było dobrze, gdybym wszystko wiedział, gdybym – patrząc na ciebie – mógł prześwietlić twoje myśli i intencje. Wtedy byłbym pewien, z kim mam do czynienia, co o mnie sądzisz. Choć znam cię tak długo, wciąż do końca cię nie odkryłem. Niestety… Jesteś dla mnie zagadką, która chyba nigdy nie zostanie przeze mnie ostatecznie rozwiązana. Pozostaje mi więc wiara i zaufanie. Takie myśli goszczą w głowach przyjaciół, narzeczonych, małżonków. Zastanawiając się nad naturą naszych relacji z innymi, dochodzimy do wniosku, że nie jesteśmy w stanie na tyle poznać drugiego, na tyle go rozpracować, by mieć pewność, że przewidzimy każdą jego reakcję, każde zachowanie. Niezbędna jest więc choćby odrobina wiary przed zawarciem małżeństwa, zacieśnieniem więzów przyjaźni, powierzeniem tajemnicy. Tak jest z ludźmi, którzy są podobni do nas, których widzimy, spotykamy, z którymi mamy bezpośredni kontakt. Tym bardziej musi tak być w budowaniu relacji z Bogiem – z Tym, który jest niepoznawalny do tego stopnia, że nawet Jego istnienia nie da się matematycznie czy fizycznie udowodnić. Nie da się być z Bogiem na innych zasadach niż wiara. Niedzielne czytania zawierają taki mały program nauki wiary w Boga. Prześledźmy jego zasadnicze tematy. Temat pierwszy: wiara to konsekwentne podążanie w obranym kierunku. Naszym nauczycielem jest tutaj Abraham. Pan Bóg wybrał go kiedyś i zaproponował mu przymierze. Abraham się zgodził, a więc przyjął pewien styl życia zakładający postępowanie według Bożych zasad. Ta decyzja kształtowała odtąd całe jego życie.