W listopadzie na drzewach prawie nie ma już liści. Patrząc jednak na ogołocone drzewa, możemy podziwiać stwórczą moc Boga i Jego niezwykle piękne dzieło. Dostrzegamy misterną siatkę z konarów, gałęzi i gałązek i widzimy, jak to wszystko jest mądrze ułożone. Gdybyśmy zaglądnęli pod warstwę gleby, naszym oczom ukazałby się niezwykły układ korzeni. Jeśli zajrzelibyśmy w głąb ludzkiego ciała, zobaczylibyśmy dokładnie to samo: delikatną siatkę naczyń krwionośnych i połączeń nerwowych. Tak bowiem w drzewie, jak i w ludzkim organizmie chodzi o jedno: aby wszędzie docierało to, co jest potrzebne, by każda cząstka mogła żyć i odpowiednio funkcjonować. Przedstawiony obraz jest bardzo pomocny w zrozumieniu dzisiejszego święta, bo ono ukazuje nam również siatkę, jaką Bóg założył na ziemi, siatkę swojego Kościoła. Wybudował go na fundamencie i kamieniu węgielnym męki, śmierci i zmartwychwstania swojego Syna, który powiedział do Piotra: „Ty jesteś Piotr (czyli Skała), i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą” (Mt 16,18). Dlatego dzisiaj sięgamy myślą i sercem do kościoła katedralnego Piotra naszych czasów, biskupa Rzymu, Franciszka. Kierujemy nasz wzrok w stronę bazyliki św. Jana na Lateranie, by uświadomić sobie, że stamtąd rozchodzi się łaska, którą Bóg pozostawił w swoim Kościele, aby mogła docierać do każdego człowieka. I tak jak patrzymy na to źródło bijące na Lateranie, tak też patrzymy na nasz kościół katedralny i na naszą świątynię.